niedziela, 15 czerwca 2014

METAMORFOZA STAREGO KRZESŁA

Sobotnie samotne popołudnie, miałam zamiar pojeździć na rowerze a tu co chwilę pada. I co robić? Pranie się pierze, zupa gotuje...buuu nudno jakoś i zespół niespokojnych rąk się uaktywnia i nagle taka myśl a może by tak w końcu zrobić coś z tym krzesłem......o właśnie z tym...


i zaczęło się... farba, folia, kombinerki, papier ścierny, zszywacz, jakieś rękawice, pędzel i jazda....


I malowanko....
 

I przecieranko...papier nie dał rady ale odsłonił trochę drewienka....



Teraz pora na zmianę obicia...posłużyła mi do tego ciuchlandowa piżama kupiona dawno temu za całe 1zł:-)



Wyczekiwany moment - czyli efekt końcowy...


Wyciągnęłam granatowego kota, zmieniłam zasłonki, jeszcze mam ochotę na drewniane litery SEA - cel na następne zajęcia w Kazimierzu, na pewno się nimi pochwalę.



Zupa ugotowana, pranie zrobione, metamorfoza przeprowadzona, cóż więcej:-)


Miłego dnia kochani:*

5 komentarzy:

  1. Dziękuję za komentarze:*
    Fajnie, że wam się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale szybko się z tym uwinęłaś i zupa, i pranie i super przetarte krzesło. Bez zbytniego rozczulania się, projektowania ... podziwiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię robić takie przeróbki:) Krzesełko jest przepiękne po zmianie:)

    OdpowiedzUsuń